drogą jana pawła ii

drogą ku lasowi szła stara żebraczka. towarzyszył jej kilkunastoletni chłopak, niosący za nią worek z uproszoną jałmużną. chłopiec blady był i wątły, na szlachetnej twarzyczce rysował się ból jakiś i jakby wstyd, że żebrać jest przymuszony. nikogo nie miał na świecie. ta, którą zwał matką, nie była w rzeczywistości nawet jego krewną. znalazła go leżącego pod kościołem, wychowała i oto teraz ma pomoc.

przejeżdża 86
przejeżdża 87
przejeżdża 63
ludzie się potykają
przejeżdża 96
przejeżdża 70
jest dwadzieścia po pierwszej
powrót (nie jestem pewien) uprzednio widzianych postaci: młody chłopak w granatowej kurtce pilotce, trzymający w ręku plastikową siatkę, znów mija kawiarnię
przejeżdża 86
przejeżdża 86
przejeżdża 63
kawiarnia jest pełna
tuż obok kawiarni, pod oknem i w trzech innych miejscach, dość młody mężczyzna rysuje kredą na chodniku coś na kształt v z czymś niby znak zapytania pośrodku
przejeżdża 63

głęboko w sercu lasu, dorosły samiec szympansa zmierza w stronę majestatycznych wodospadów. jego sierść jeży się delikatnie, co znamionuje podekscytowanie. w miarę jak zbliża się do celu a huk spadającej wody staje się coraz głośniejszy, tempo jego kroków przyśpiesza. sierść staje się całkowicie zjeżona. gdy dociera do strumienia, stając u stóp wodospadu, rozpoczyna swoje przedstawienie. staje wyprostowany i, kołysząc się z nogi na nogę, tupie, brodząc w płytkiej, lecz bystrej wodzie. podnosi z dna duże kawałki skał i ciska nimi dookoła.

w paryżu dziewczyny mają subtelniejszy styl; jedzą ziarna i robią miny.

hymn: umarł do bryły w podróży

muzyk potrafi zagrać na instrumencie w swoich myślach. palcami porusza jedynie w powietrzu, tak jak to robił władysław szpilman podczas okupacji w warszawie.

zanim ellen von unwerth została fotografką, pracowała w cyrku jako asystentka miotacza noży.

w masarni ja jest atlantydą, którą każdy może znaleźć.

jak to często bywa z podrywaczami, junosza-stępowski zakochał się w końcu na zabój w jadwidze galewskiej, kobiecie o bujnym temperamencie, ale i nie najlepszej reputacji. poślubił ją i za wszelką cenę próbował odkryć w niej talenty sceniczne.

mekong przepływa m.in. przez chiny, laos, kambodżę i wietnam

uciął.
objęła go oburącz.
plątała się, powtarzała jedno i to samo w kółko.
zerwał się z łóżka.
zerwał się nagle z łóżka i przysiadł.
opanował się nagle.
siadł na krawędzi stołu.
objęła go oburącz.
opanował się nagle.
opadł i mruczał coś niewyraźnie.
nagle urwał.
wahała się.
a ona wciąż jeszcze stała.
przystanęła.
kiwał smutnie głową.
machnął ręką.
posłusznie wykonała.
rozciągnęła się krzyżem na ziemi.
wbił się w nią oczami.
przetarł czoło.
machnął ręką.
usłyszał swój głos i uśmiechnął się.
słuchał w natężeniu.
leżał na łóżku i mówił cichym głosem.
ucichła.
uciął.
podwinęła nogi pod siebie, skręciła się jak jeż.
nagle urwała.
objęła go oburącz.
trzymał ją za rękę i patrzył jej w oczy.
posłusznie wykonała.
zlękl się.
posłusznie wykonała.
zerwał się nagle na równe nogi.
czekał.

stalin śpiewał w chórze cerkiewnym i wyróżniał się dobrym głosem.

hymn: umarł do zasznurowane przerwa

grzybice (b35–b49)

b35 grzybica skóry
b36 inne grzybice powierzchowne
b37 kandydoza
b38 kokcydioidomykoza
b39 histoplazmoza
b40 blastomykoza
b41 parakokcydioidomykoza
b42 sporotrychoza
b43 chromomykoza i ropień feomykotyczny
b44 aspergiloza
b45 kryptokokoza
b46 mukormykoza
b47 mycetoma
b48 inne grzybice niesklasyfikowane gdzie indziej
b49 grzybica, nieokreślona

chwilę później oskarżony chciał przygotować sobie jedzenie. gdy żona szarpnęła go za ubranie ugodził ją nożem. kobieta upadła na kanapę, była zakrwawiona, ale przytomna. oskarżony zdjął żonie stanik i przyłożył go do rany, naciągnął na nią koszulkę, przykrył żonę kołdrą i położył się obok. gdy przebudził się około godziny czwartej nad ranem, stwierdził, że żona nie żyje.

kobietom nie wolno przyjmować eucharystji gołą ręką, nie pokrytą delikatną płócienną chustą. 

rower nie ma długiej historii – zaczyna się ona w drugim dziesięcioleciu xix wieku, kiedy to karl drais, wynalazca niemiecki, zaprezentował laufmachine, czyli „maszynę do biegania”, ochrzczoną od jego nazwiska draisienne, draisine, a w polskiej wersji też drezyną (dreziną) lub drezynką. urządzenie nazywano także wózkiem biegowym, rzadziej określano francuskim célérifère, tzn. „pędnik”, bo można na nim było prędko jeździć (célérité -„prędkość”- fère od łac.ferre –„przemieszczać się)”. szybko zresztą wyraz ten został wyparty przez inne francuskie słowo- vélocipède o analogicznej budowie, z członem véloci-z łac.velox,velocis –„szybkość” (por. fr.vélocité).

tak

w ruinach kryje się jeszcze wehrwolf i sowieccy maruderzy. harcerze wygwizdują bieruta, który przyjeżdża na propagandowy zlot młodzieży „trzymamy straż nad odrą”. akowcy organizują skok na kasę komunikacji miejskiej. żydzi czekają na statki, które zabiorą ich na bliski wschód.

w ciemierniku cuchnącym
w czyśćcu leśnym
w dziurawcu kosmatym
w gnidoszu rozesłanym
w jaskrze leżącym
w jemiole rozesłanej
w kieliszku zaroślowym
w kokoryczy wątłej
w kruszynie pospolitej
w obrazkach plamistych
w parzydle leśnym
w perłówce zwisłej
w poziewniku szorstkim
w sasance otwartej
w śnieżycy wiosennej
w starcu błotnym
w sumaku odurzającym
w świetliku wyprężonym
w szaleju jadowitym
w tobołkach polnych
w tojadzie tęgim
w trędowniku omszonym
w turzycy owłosionej
w wężymordzie niskim
w wilczypieprzu rocznym
w wilkomleczu obrotnym
w zawilcu narcyzowatym

pacjent sosnowieckiego szpitala przeleżał ponad rok pod jałowcem, trzydzieści metrów od drzwi lecznicy, tuż przy deptaku. nieżywy i otoczony baterią jednakowych puszek po piwie.

hymn: umarł do nieczynne dostojność

lwów odznaczał się przy tym szczęśliwym połączeniem krwi: polskiej, rusińskiej (jak wówczas się mówiło), ormiańskiej; śliczne i chętne życiu kobiety, śpiewność, muzykalność, ogień w żyłach. trzy czwarte śpiewaków i śpiewaczek dawał polsce lwów.

nie mogąc namówić syna, strepsyades sam po naukę udaje się do sokratesa. ten wyśmiawszy jego wiarę w bogów, ukazuje mu istotne bóstwa – chmury, które w postaci niewieściej zjawiają na scenie.

wchodzenie lub wychodzenie przez drzwi jest dla umysłu przekroczeniem granicy zdarzeń, która oddziela od siebie poszczególne części naszej aktywności. przywołanie w pamięci decyzji lub czynności podejmowanej w innym pomieszczeniu jest trudne, gdyż wspomnienia takie są przez mózg umieszczane w przegródkach właściwych dla pomieszczeń.

zrzeszenie artystów teatru variete
niebieski motyl
w niedzielę
dn. 2 czerwca 1940 r. o g. 12 w południe
w hollywood, hoża 29.
wystąpi tylko jeden raz, światowej sławy
chór rosyjski
pod kier. f. andriejewa.
w programie rosyjskie pieśni ludowe, cygańskie romanse
i pieśni syberyjskich włóczęgów.

violetta, o czym mało kto wiedział, prócz obłędu popadła w autentyczną nędzę.

08:33. dwie żebraczki pobiły się na placu św. piotra. powybadały im sztuczne garby

hymn: umarł do stań bliżej klamki

latanie w czasie deszczu nie jest dla ptaków ani przyjemne, ani łatwe. kolibry wzięły się jednak na pewien sposób. pozbywają się kropel wody, potrząsając energicznie głową.

dzień 3 åhus – simrishamn – glemmingebro | 115 km
długie kilometry jazdy wzdłuż wybrzeża morza bałtyckiego. moje oczy nie mogły się nacieszyć widokami kolorowych odcieni morskiej wody, różnorodnych plaż, ptaków dzielnie pilnujących nadbrzeżnych kamieni i pejzażami zielonych wzniesień. spotkałam też ślimaka na środku ścieżki rowerowej, który uświadomił mi, że jestem właśnie takim ślimakiem z domem na plecach.

następny przystanek: dzika. uważaj! wysiadanie na jezdnię!

brytyjscy kryptolodzy nie zdołali rozszyfrować wojskowego meldunku z czasów ii wojny światowej, znalezionego wraz ze szkieletem gołębia pocztowego w kominie domu mieszkalnego w hrabstwie surrey. eksperci od szyfrów sądzą, że w grę wchodzi tajny kod znany tylko nadawcy i odbiorcy, najprawdopodobniej jednorazowego użytku, oparty na przypadkowej kombinacji cyfr i liter, który po odczytaniu tekstu miał zostać zniszczony. tym samym nie można go z niczym porównać.

zrzuć to z siebie, zamknij oczy jak wtedy – gdy nie ma gdy.
– do kogo mówisz?

w antarktyce występuje ukwiał edwardsiella andrillae, który bardzo, ale to bardzo lubi lód. do tego stopnia, że cały się w nim zakotwicza, a w wodzie znajduje się tylko wieniec czułków. to jedyne zwierzę morskie, które się tak zachowuje, w dodatku nikt nie wie jak udaje mu się przeżyć.

hymn: umarł do monter miał klapki

od kamiennych iglic szpyci przez przełęcz smotrca biegnie szlak ku dolinie czarnego czeremoszu. tu pomiędzy ujściem potoku ludowca i szybenego wśród rozległych lasów, wbiegających na strome zbocza gór rozsypały się na dużej przestrzeni nieliczne chaty jawornika. przy drodze — w cieniu drzew stoi cerkiew i stara obok niej dzwonnica. na łagodnych uskokach widnieją ogrodzone caryny i drobne zagony ziemniaków. na spokojnych plosach przy brzegu czeremoszu wypoczywają daraby, oczekując wielkiej wody, która je porwie, gdy wrota klauzy otworzą się na szybenym.

aby wejść na ścieżkę do monterosso należy z głównego deptaku (idąc w stronę portu) skręcić w prawo w wąską alejkę pomiędzy kamieniczkami. miejsce jest mało widoczne, ale jest zaznaczone tabliczką. jakieś 150 metrów dalej zobaczymy ruinę domu zniszczonego w czasie lawiny błotnej. kolejne 200 metrów dalej – już na ścieżce w stronę monterosso – po pokonaniu kilkudziesięciu schodków obracając się do tyłu ujrzymy jeden z najpiękniejszych widoków w cinque terre.

nadchodzi

pies podniósł tyłek, podrapał ziemię łapami. jego pan też jest grzeczny. natychmiast schyla się, podnosi ich skarb i wkłada do foliowego woreczka. potem wsunie go do budki, które władze miasta poustawiały w wygodnych dla wszystkich miejscach. gdyby był bardziej ambitny albo bardziej znudzony, gdyby nie ustał, dokopałby się do prawdziwych kości. kilka metrów pod nim, w bunkrze burdelu, leżą samobójcy dowodzącym powstaniem 1943 roku. do budki trzeba skręcić w prawo, dobrze się składa. 200 metrów dalej, w biedronce na umschlagplatzu może być tańsze wino.

nigdy

chmara – stado owadów (w myślistwie stado jeleni, łosi, żubrów i danieli)
rój – stado latających owadów społecznych lub rzadziej duża grupa małych ptaków
klucz – stado ptaków wędrownych lecących w szyku
ławica – stado ryb i czasam innych zwierząt wodnych
wataha – stado wilków, psów, likaonów, jenotów lub dzików
trzoda – stado świń i bydła
kolonia – zwierzęta osiadłe, np. stado bobrów, nietoperzy, pingwinów, mrówek, termitów, bakterii, ukwiałów, koralowców
tabun – stado dzikich koni, dropi i dzikich gęsi
gromada – stado zwierząt lądowych, w których łatwo jest odróżnić poszczególne osobniki
grupa – dowolne stado zwierząt
litwa – stado kawek
naród – polacy

pielgrzymka jest podróżą łączącą w doskonałą jedność aspekty materialne i duchowe. wspólnie przebyta droga staje się mozolnym aktem pokuty i nadzieją zbawienia.

nil ma wiele źródeł.

kobietą bez skazy, pannę czy mężatkę, nazywa się zwykle kobietę czystą etycznie, wstydliwą, skromną w panieństwie, uczciwą, wierną w małżeństwie, dobrą żonę, dobrą matkę, żyjącą tylko dla swojej rodziny. kobieta bez skazy, w rozumieniu pospolitem, nie będzie, jako panna, łowiła męża za pomocą sztuczek toaletowych, podniecających zmysły, a jako mężatka nie pozwoli się zbliżyć do siebie nikomu, kto nie ma do niej prawa. omija ona wogóle wszelkie flirty, romanse, dwuznaczniki, operowanie swoimi wdziękami, pozory nawet, któreby mogły rzucić na nią cień kokieteryi, działającej na zmysły mężczyzny. kobieta bez skazy jest naturą: czystą, skromną, wstydliwą, uczciwą, obowiązkową — westalką.  inaczej wygląda ten ładny typ w powieści zapolskiej.

czas się w nas umówił z nikim. i też nie wie jak on wygląda. stąd to całe zamieszanie, błąkanie, podglądanie.

widzisz w lustrze moje stopy?
tak.
sadzisz, że są ładne?
bardzo ładne.
podobają ci się moje kostki?
moje kolana także?
naprawdę bardzo mi się podobają.
a moje uda?
również.
widzisz w lustrze moje plecy?
widzę.
myślisz, że mam ładna pupę?
bardzo.
lubisz moje włosy?
owszem.
a moje piersi? podobają ci się?
ogromnie.
co ci się bardziej podoba? moje piersi, czy same sutki?
podobają mi się tak samo.
a moje ramiona?
myślę, że nie są zbyt krągłe.
moje ręce?
moja twarz?
także.
cała?
usta, oczy, nos, uszy?
cała.
więc kochasz mnie całkowicie.
kocham cię całkowicie, czule, tragicznie.
ja ciebie też.

analiza portretów i autoportretów leonarda da vinci pokazała, że renesansowy mistrz miał najprawdopodobniej zeza, co ułatwiało mu odtwarzanie trójwymiarowych kształtów w obrazach i rzeźbach.

napisz jej, żeby przysłała zdjęcie ryja albo cipy.

hymn: umarł do nigdy niemących się piersi.

w rzece chobe, która płynie przy granicy między botswaną a namibią utonęły setki bawołów afrykańskich. stado było ścigane przez lwy i w popłochu wbiegło do wody. później zwierzęta najprawdopodobniej nie mogły się wydostać, bo brzeg po drugiej stronie był zbyt stromy.

hymn: umarł do statystyki w szufladzie

wielki mistrz czeski, jeden z najwyższych duchów świata, wskrzesiciel eposu w całej jego świetności i potędze, z przedhomerowską mytów głębią, poeta otchłannego marzenia i tęsknoty nieukojnej, twórca wyszehradu, kroniki o św. brandanie, neklana, jana maryi plojhara, trzech legend o krucyfiksie i nadewszystko, króla kofetuy i na synaj, tych dwóch gralów złotych, tających w sobie najświętsze, anielskie, boskie pierwiastki istoty człowieczej,
juliusz zeyer zmarł w pradze dnia 28 stycznia, w 60 roku życia.

dźwięk

nie wiadomo co się z nim stało. tak się nazywa najpiękniejszy pomnik.

działania niepożądane można zgłaszać bezpośrednio do departamentu monitorowania niepożądanych działań produktów leczniczych urzędu rejestracji produktów leczniczych wyrobów medycznych i produktów biobójczych, al. jerozolimskie 181c, 02-222 warszawa, tel.: + 48 22 49 21 301, faks: + 48 22 49 21 309, e-mail: ndl@urpl.gov.pl.

na następnej stronie: wiatr szlifuje szczyty.

w rogu kanapy siedział młody człowiek, ubrany według ostatniej mody, milczał zawzięcie i miał minę jakby co całego towarzystwa nie należał.

– po co kłamiesz? – przerwała mu gwałtownie, oczy jej rozbłysły złym, jadowitym błyskiem i zaszły mgłą, powieki na nie opadły, a spod długich rzęs spadły grube łzy.

hymn: umarł do pękniętej w sekundzie

niektórzy uważają, że zamiast zanurzać w wodzie, lepiej jest czerstwe pieczywo trzymać nad parą wrzącej wody tak długo, póki wskroś nie przesiąknie wilgocią, a potem odrazu wstawić do pieca.

niemożność absolutna sprowadzenia bijologji do fizyki, niemożność ominięcia jedności osobowości w psychologji (nawet u tego typu psychologa co cornelius), mimo zapewnień macha, że „ja”, to tylko „praktyczna jednostka” i wmawiań russella, że „ja”, to „gramatyczna istność”, (ale skąd się bierze „praktyczność” w skupisku elementów i gramatyka w „neutral-stuff’ie”); dalej: kryzys fizyki i pojawienie się w niej obserwatora-operatora, który wyrzucony z niej jako stwór żywy i dla którego niema miejsca w czystym poglądzie fizykalnym, wlazł do niej znowu w teorji względności, a jeszcze bardziej w mikrofizyce, co wyraża się np. w operacyjnej teorji pojęć fizykalnych bridgmana; następnie kwestja empiryzacji i psychologizacji logiki, a z drugiej strony jej pewien absolutyzm i to na tle formalizmu i konwencjonalizmu, a dalej jej ontologiczne zapędy w celu zniszczenia samej filozoficznej problematyki w zarodku jako nonsensu, jako czegoś, co nie może być wyrażone w zdaniach wogóle, bez uwzględnienia tego, że same korzenie logiki nie tkwią ani w przypadkowo takiej, a nie innej psychologji danych istot, ani w ich ograniczonej empirji, tylko w ontologji, poprzez ten fakt ogólno-ontologiczny, że logika, to prawodawstwo w sferze pojęć, a pojęcia, czyli znaki posiadające znaczenia, są wytworami społecznie żyjących istot żywych.

bez odpowiednika

hymn: umarł do chybiono z gąsienicą

próbowaliśmy aż dotąd możliwie najlepiej wyłożyć to, co naszym zdaniem stanowi charakterystyczne rysy ewangelicznej nauki; to, co różni ją od innych nauk, które zostały utrwalone w książkach tego świata. nie staraliśmy się ukryć niezwykle paradoksalnego nieraz charakteru tej nauki. przeciwnie, podkreślaliśmy na każdym kroku, do jakiego stopnia rabbi jeszua rozbijał ludzkie przesądy, utarte pojęcia i ustalony system wartości. nie wyczerpaliśmy zagadnienia.

kto zepsuł ciemność?

czeremosz to najbardziej huculska ze wszystkich rzek.

podlewam kwiaty. moja łysina w oknie – taki dobry cel? ma karabin.
– dlaczego stoi i patrzy spokojnie?
nie ma rozkazu.
a może był za cywila nauczycielem na wsi, może rejentem, zamiataczem ulic w lipsku, kelnerem w kolonii?
co by zrobił, gdybym mu kiwnął głową? – przyjaźnie ręką pozdrowił?
może on nie wie nawet, że jest tak, jak jest? mógł przyjechać wczoraj dopiero z daleka…

hymn: umarł do podkręć wskaźnik

bigosch szczególnie smaczny o człowieku.

ludzie podejmują bardziej racjonalne decyzje, kiedy analizują problem, myśląc w języku innym niż ojczysty. język obcy dostarcza mechanizm dystansujący, który przesuwa ludzi od bezpośredniego systemu intuicyjnego do bardziej rozważnego trybu myślenia.

dziś w naszej izbie pamięci – tylko dla posiadaczy złotej karty – kolejne eksponaty:
kąt prosty w szeregowym,
wydma brzuch generała,
rumieniec w gardle wikarego,
bezdech w myśli papieża,
powaga skroni w okienku urzędowym,
lśniące od najdroższej prawdy zęby polityków
oraz czułe spojrzenie fikcjonariuszki zwanej dawniej sąsiadką.

już cała sfederowana europa skupiła swe siły na froncie wschodnim. na całej przestrzeni od morza bałtyckiego do morza czarnego nie było zakątka, którym nadciągający nieprzyjaciel mógłby prześliznąć się bezkarnie, czy to na ziemi, czy też w sferach podobłocznych. wszystkie zdobycze nowoczesnej techniki wojennej znalazły tu zastosowanie. a jednak czołgi azjatyckie posuwały się naprzód, a za niemi ciągnęły działa, piechota, chmary dzikich jeźdźców i wreszcie nieprzeliczone tłumy ze wszystkich krańców azji, dążące na nowe osiedla. skrzypiały koła arb niemal takich samych, jak za czasów attyli, rżały konie, ryczały stada bydła i wielbłądów, i głucha wrzawa ciągnących miljonów rozlegała się po równinach rosji.

w duszy

z żyły
z ziemie
z zgiętemi kolany
z wywalonymi jęzory
z wylaniem
z wszystkimi szczegóły
z wnątrza
z włosistymi kity
z wieże
z wiatry
z uśmiechy słodkimi
z umysłu
z udania
z uboczy
z tymi słowy
z szyje
z szyderstwy
z szkrabami
z sromotą
z skrzydły
z siwemi brody
z sąsiady
z rybaki
z rozkazy
z ręku
z ptaszki
z psy swojemi
z przyrodzenia
z przyjacioły
z przyjaciela zwłoki
z przejźrzenia
z pogany
z podziemu
z pierwoci
z piekłów
z ócz
z ozdoby
z otwartymi usty
z oszczepy
z orlimi hałasy
z onymi
z olbrzymy i smoki
z okny i krużganki
z ojcy
z ogary
z odkrytymi głowy
z obwisłymi ramiony
z obręczem
z obojego boku
z oblubieńcem
z nozdrzy rozdartemi
z niskąd
z niewiela
z nienagła
z niemi
z niechcenia
z niebezpieczeństwy
z nią albo na niej
z nasienia przodków
z narodem gołym
z morza
z mnichy i pany
z młodu
z łapy
z lichwą
z letka
z laty
z lasa
z kuńmy
z krwie
z konary gęstemi
z klasztora
z kilką sługami
z kijmi
z każdego kąta
z jęki bolesnemi
z jeńcy
z jej ręku
z jadu
z hetmany
z hawtąd
z gwiazdy
z gębą
z flegmą
z fartuszkiem
z dzikiemi źwierzęty
z dziewczęty
z dystynkcją
z dyskrecyjej
z dwusiecznym grotem
z dworzany
z duchy
z duchy brata
z drogimi szaty
z domy
z dobrodziejem
z dary
z czemeśmy przyszli
z cisze
z cieniu
z chucią
z chłopy
z bydlęty

hymn: umarł do spisu treści

w boże narodzenie 1942 roku w liście do matki teddy pisze: – jestem dziś mistrzem wszech wag kl auschwitz po zwycięstwach nad janowczykiem, dexponko itd. tak, mateńko, dostałem za to 10 bochenków chleba i 10 kostek margaryny.

świat się do nas przysunął zbyt blisko. nie widać z nim boga, sensu ani żadnego kształtu. czas się tylko wykrzywia, kołysze nic nici.

przekładając sprawę na język wulgarny — tu najłatwiej moglibyśmy znane przysłowie włoskie potwierdzić: traduttore — traditore.

w skolu miała dom maryla wolska a bracia groedel pałac. jelenie miały w skolu głuszę i dziury w czaszkach.

każde z oczu porusza się inaczej, w zależności od ruchów głowy. szczegółowa analiza pola widzenia oczu wykazała, że szczury nie składają obu obrazów w jeden, tak jak robi to człowiek. co więcej, jedno z oczu bez przerwy obserwuje przestrzeń nad zwierzęciem.

tymczasem indiańskie plemię aymara w andach ma dokładnie odwrotne wyobrażenie. jeśli ich spytać o przeszłość, wskażą przed siebie, w kierunku spojrzenia, bo przecież przeszłe wydarzenia już kiedyś widzieli. a ponieważ ludzie są ślepi na to, co nastąpi, aymara umieszczają przyszłość za swoimi plecami.

szmul zajdenwerk mieszkał z matką, ojcem i siostrą na ciepłej 6 m 22. cała rodzina zmarła z głodu. najpierw ojciec, po 2 dniach matka, w kilka godz. po matce pola, po trzech dniach szmul.

po ulewnych deszczach w kurdystanie odkryto nowy gatunek ryby eidinemacheilus proudlovei żyje w niedostępnych podziemnych strumieniach. nie ma łusek ani oczu.

koń zesrał się mamie do bidetu.

czerń śni się goi.

im człowiek silniejszy, tym mniej ja potrzebuje.

w zwierzynie osoba nieletnia natknęła się na leżącego przy torach człowieka. mężczyzna miał uraz głowy oraz odciętą stopę. kup prenumeratę cyfrową gazety lubuskiej.

dodatkowo amerykanie wpadli na trop innego zaskakującego zjawiska. odkryliśmy, że aktywacja mózgowych centrów kontroli wykonawczej – regionów umożliwiających planowanie, organizowanie i zarządzanie działaniami – jest ujemnie skorelowana z kreatywnym wykonaniem zadania – podkreśla dr allan reiss.

hymn: umarł do dwutlenku kropki

przemieszcza się kura olbrzyma

nie usiłuj naginać biegu wydarzeń do swojej woli, ale naginaj wolę do biegu wydarzeń, a życie upłynie ci w pomyślności.

w miejscowości cevo w północnych włoszech 21-letni włoch zginął przygnieciony 30-metrowym krzyżem ustawionym na pamiątkę wizyty papieża jana pawła ii.